Nie potrafię składać wyszukanych życzeń Wielkiej Nocy. Pewnie od niejednej osoby – dzieląc się jajeczkiem – usłyszycie standardowe „zdrowia, szczęścia, pomyślności etc.” Nie będę ich powtarzał. Przez chwilę przyszło mi do głowy, że mógłbym wam życzyć szczęśliwego załatwienia różnych spraw mareckich: poprowadzenia wodociągów i kanalizacji, twardych i lepszych dróg, nowych placów zabaw dla dzieci, dobrych szkół czy lepiej funkcjonującej poczty przy Sportowej. Wszak jestem z Marek… Ale te Święta to czas dla ducha, niech więc materia – choć na kilka dni – idzie na bok. Znalazłem utwór księdza Twardowskiego – osoby, która pisała bardzo delikatnie i bardzo przekonywująco. Pozwólcie, że go zacytuję – zamiast moich życzeń…
Tadeusz_1972
Ksiądz Jan Twardowski: Na Wielkanoc chciałbym złożyć krótkie życzenia wierzącym i niewierzącym. Czego nam, wierzącym, dzisiaj życzyć? Chyba tego, żebyśmy stawiając sobie czasem pytania: po co się urodziłem? po co żyję? dlaczego ucieka mi doczesne szczęście? dlaczego cierpię? dlaczego umieram? – stale przypominali sobie Jezusa zmartwychwstałego, który jako człowiek przebył ludzkie życie, cierpienia, straszną śmierć i w cierpieniach, kłopotach życiowych przedarł się do Pana Boga i do Niego przeniósł nasze człowieczeństwo. Żebyśmy nie patrzyli na nasze kłopoty, cierpienia, śmierć jak na nieszczęście, ale jak na przedzieranie się do Boga. Jest to w życiu takie trudne, trudniejsze od wspinaczki na górę. Niewierzącym życzyłbym, aby postawili sobie pytanie: a jeśli jest prawdą, że Jezus zmartwychwstał, to jak będę wyglądał ze swoją niemądrą niewiarą?