Już kiedyś zachęcałem Was, drodzy Czytelnicy, żeby czasem zajrzeć do zasad przetargów, które organizuje nasze miasto. Powiecie – ale to przecież strasznie nudne. Odpowiadam – tak, to prawda. Ale tylko z pozoru. Zapisy zasad przetargów są kopalnią wiadomości. Tak też było i tym razem…
Otóż pod koniec tego tygodnia na stronie bip.marki.pl pojawiła się informacja o przetargu na konserwację oświetlenia ulicznego Markach w 2010 oraz 2011 r. Z zapisów przetargu wynika, że mamy w mieście 2698 tzw. punktów świetlnych. Czyli trochę roboty zwycięska firma będzie miała. Zwłaszcza, jeśli włączycie się do akcji Wy, drodzy Czytelnicy. Oto bowiem w zapisach przetargu jest mowa, że wybrana firma będzie musiała reagować nie tylko na sygnały o awariach płynące z urzędu miasta, ale także od mieszkańców Marek. Co więcej, usterki mają być usuwane w ciągu sześciu godzin od chwili zgłoszenia. Zwycięzca przetargu (pewnie za pośrednictwem miasta) ma także podać do publicznej wiadomości numer telefonu, gdzie będzie można informować o awariach. Brzmi pięknie, nieprawdaż? W końcu na mojej ulicy są wieczory, gdzie nie świeci się żadna latarnia i aż się prosi, żeby o tym dać komuś znać. Zobaczymy jednak, jaka będzie praktyka. Co do skuteczności działań naszych miejskich służb mam coraz większy dystans (mimo sygnałów od dwóch miesięcy nie ma postawiono zniszczonego znaku przy Lisa Kuli). Stąd coraz większą wiarę pokładam w sygnały od obywateli. W każdym razie, gdy tylko dojdzie do rozstrzygnięcia przetargu (otwarcie ofert 1 grudnia), liczę, że na miejskiej stronie pojawi się stosowny numer telefonu do konserwatora. Jesli go nie będzie, wyślę w tej sprawie pytanie do urzędu.
Warto podpatrzeć, co zrobiły sąsiednie Ząbki. Na stronie www.zabki.pl jest specjalna ikona „Zgłoś niedziałającą latarnię uliczną” Ciekawe, czy u nas też ktoś na to wpadnie 🙂
Tadeusz_1972
enjot said:
Poniższy przedruk artykułu proszę potraktować jako komentarz do Pańskiej notatki. Może i w Markach można by coś przybliżonego wykonać. Pod rozwagę władzom miasta.
Przy okazji pragnę poinformować odpowiednie służby, że od jesieni niewłaściwie działają włączniki zmierzchowe oświetlenia wzdłuż ul. Piłsudskiego. Włączają się o kilkadziesiąt minut za późno i w godzinach szczytu przez całe Marki jedzie się w ciemnościach.
http://www.FixMyStreet.com (naprawcie moją ulicę)
Wychodzisz z domu i znów do szału doprowadza cię dziura w chodniku, w którą wpadasz po raz setny w tym miesiącu, tuż za rogiem twojej posesji stoi nieopróżniany od tygodni kosz na śmieci, parę kroków dalej walący się płot upstrzony butelkami po piwie. Jeśli mieszkasz w Polsce, nic nie możesz na to poradzić poza wygłoszeniem kilku niecenzuralnych epitetów pod adresem odpowiednich służb miejskich. Jeśli zaś jesteś obywatelem brytyjskim, to już zupełnie inna sprawa. Masz bowiem do dyspozycji http://www.FixMyStreet.com.
Wchodzisz na stronę, podajesz swój adres i krótko opisujesz problem. Twoja informacja wysyłana jest do odpowiedniego wydziału urzędu miejskiego. Załatwione! Naprawdę, bo urzędy rzeczywiście reagują, a nawet są wdzięczne za te informacje, przynajmniej tak twierdzą. Każdy zgłoszony problem ma na stronie swój status; nowy, przedawniony, załatwiony, niezałatwiony. Urzędnicy po zamknięciu sprawy nadają jej status „załatwiona”. Jeśli tego nie uczynią w ciągu miesiąca, system automatycznie wysyła im ponaglenie.
FixMyStreet jest jednocześnie serwisem społecznościowym. Spotykają się tu i rozmawiają ludzie zainteresowani porządkiem w swojej okolicy, tworzą lokalne grupy w celu rozwiązania spraw dla nich najważniejszych i tych z którymi nie mogą lub nie chcą się uporać władze miasta.
Tym sposobem powstają lokalne społeczności mające realny wpływ na to, co dzieje się w ich otoczeniu. O dziwo, zadowoleni są również urzędnicy. Po pierwsze dlatego, że strona jest prosta, czytelna i dużo łatwiej jest z niej korzystać niż z ich pełnych bałaganu kartotek. Po drugie chcą się wykazać publicznie ze swej działalności na forum Internetu. Ostatnio wprowadzono jeszcze jedno udogodnienie – dostęp do FixMyStreet przy pomocy
i-Phona. Nie trzeba komputera. Wystarczy zrobić zdjęcie problemu i wysłać, a GPS sam poda urzędowi jego lokalizację. Podobne serwisy zaczęły działać również w Holandii i Kanadzie.
jestemzmarek said:
To jest fenomenalna sprawa. Chapeau bas dla Wyspiarzy za pomysł. Ciekawe czy udałoby się coś takiego i u nas zaimplemetować. Dotąd wykorzystywalem formularz na stronie urzedu miasta, gdzie mozna pytac urzednikow. Ja nie pytalem, ja informowałem, ze przy ulicy XYZ coś stało się. I to jakis czas dzialalo. Kiedy dwa miesiace temu poinformowałm o skasowanym znaku przy Lisa Kuli, dotad nie mogę sie doczekać naprawy 😦