W jednym z poprzednich wpisów obiecałem, że zajmę się szerzej pomysłem budowy mareckiego gimnazjum w systemie partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP). W systemie, o którym żartownisie mówią, że jest jak z yeti: wszyscy wiedzą, że gdzieś może Polsce i jest, a jeszcze nikt go nie widział. Ale może zobaczą i uwierzą. Właśnie u nas, tu, w Markach.
Pretekstem do tego wpisu była środowa rada miasta. Choć będzie dla mnie źródłem jeszcze kilku tematów (warto siedzieć niemal do końca obrad :)), to dziś zatrzymam się wyłącznie przy kwestii gimnazjum. Burmistrz zrobił radnym niespodziankę (bo to w ten sposób chyba należy interpretować jego ruch) i zaprosił na posiedzenie gości z firmy doradczej Investment Support, którzy naprawdę nieźle odrobili lekcję.
O co chodzi z tym PPP? Z grubsza to trochę tak, jak z zakupem na raty, który – formalnie rzecz biorąc – nie zwiększa naszego długu. To bardzo ważne z punktu widzenia miasta. Wszystkie jednostki samorządu terytorialnego (także Marki) mają ustawowy limit zadłużania (procentowo do dochodu), którego nie mogą przekroczyć. Gdybyśmy więc chcieli budować gimnazjum w tradycyjnym systemie, kredyty zaciągnięte przez gminę na taką inwestycję zwiększałyby zadłużenie miasta i automatycznie ograniczały zdobywanie pieniędzy na inne projekty. W PPP unikamy tego scenariusza. Ba, gmina nie musi się zajmować ani budową, ani kłopotać utrzymaniem przyszłej szkoły (prąd, sprzątanie, ochrona). Jej obowiązkiem będą jedynie zorganizowanie edukacji, utrzymywanie kadry nauczycielskiej oraz uiszczanie opłat (miesięczna, kwartalne, roczna) na rzecz firmy, która postawiła szkołę. I to nie na wieki wieków. Umowa (uwaga – musi być cholernie precyzyjna) zwykle jest zawierana na 20-25 lat, potem budynek przechodzi na rzecz gminy.
Jak z grubsza mógłby wyglądać scenariusz takiej inwestycji?
– najpierw przedstawiciele samorządu prowadzą negocjacje z firmami, które chcą budować gimnazjum w PPP. Wybierają najciekawszą ofertę.
– strony publiczna i prywatna podpisują umowę – strona prywatna organizuje sobie finansowanie przedsięwzięcia i załatwia niezbędną papierologię.
– kolejnym elementem jest oczywiście budowa gimnazjum. Przykłady z Niemiec pokazują, że można to zrobić w niewiele ponad rok!
– dopiero po oddaniu szkoły pojawia się konieczność pierwszej płatności na rzecz prywatnej firmy.
Przedstawiciele Investment Support twierdzą, że – jak na polskie warunki – sprawy mogą się potoczyć szybko. Jeśli miasto rozpocznie wdrażanie procedur w tym półroczu, jest szansa, że pierwsi uczniowie pójdą do szkoły we wrześniu 2012 r. Czyli za dwa i pół roku! Wprawdzie – jak mówi moja mama – pośpiech jest wskazany przy łapaniu much:), jednak sytuacja z obecnym gimnazjum przy Piłsudskiego tylko motywuje do działania. Jak z murami tej szacowanej szkoły jest – każdy jeden widzi. Dzieciaki uczą się przecież w dwóch różnych budynkach, przedzielonych ruchliwą ulicą!
I tu jeszcze jedna ciekawa dygresja. Doradcy z Investment Support zaprezentowali badania, z których wynika, jak podnosi się poziom nauczania w nowych murach, mierzony wynikami egzaminów. I to jest wartość dodana (a może nawet główna?) do tego projektu na trzy litery P.
Tadeusz_1972
Jacek Orych said:
No ogólnie cacy, ale przy tym całym zachłyśnięciu zapominamy o jednej sprawie. I żeby było jasne – i liczę i trzymam kciuki, i znalazłem czterolistną kończynę żeby się udało, ale…
… tempo super – można by powiedzieć i szybko i na temat, pomijając fakt, że ile nas to przez kolejne dziesięciolecia będzie kosztować nikt nie mówi i nie chce powiedzieć, ale czy ktoś jeszcze pamięta dlaczego firma która przygotowywał program funkcjonalno użytkowy zaprzestała prac?
Nie? To przypomnę. Działeczka gdzie moje koleżanki i koledzy radni uparli się budować nowe gimnazjum jest tak dziwnego kształtu (przecina ją ulica, na szczęście tylko w rogu) i ma tak „wyśrubowane” wymagania w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, że może lepiej było by tam zbudować oddział SGGW i eksperymentalnie hodować kapustę. Nie wspomnę o ilości kondygnacji. A na poważnie – dopóki nie zostanie w końcu ukończone studium kierunków zagospodarowania a co za tym idzie zmieniony plan zagospodarowania tego terenu nie ma sensu brać się za budowę – no chyba ze zbudujemy nowy innowacyjny budynek z zielonymi dachami, boiskiem z trawiastą nawierzchnią (nawet nie wspomnę o utrzymaniu) i salą gimnastyczną w wersji mini – tylko czy o to nam chodzi? I już półroczne zaczęcie prac, bez uchwalenia studium – które wg. procedury nie zostało nawet jeszcze wyłożone do zgłaszania opinii i konsultacji mieszkańców nie ma racji bytu.
Mam nadzieję, że nie zabrzmiało to jak skrajny malkontentyzm – zależy mi na gimnazjum jak najszybciej, tylko by nie wyszła znów „prowizorka”. Specyfika obecnego roku jest specjalna – to wiemy, ale nie kosztem przyszłych pokoleń. A przetarg na projekt już był rozstrzygnięty…
jestemzmarek said:
Panie Jacku! Coraz częściej wraca Pan na lamy bloga, co mnie bardzo cieszy!
Pingback: 7/10 Piguła informacyjna « Grupa MARKI 2020
nowa mieszkanka marek said:
Bardzo mnie cieszą informacje na temat budowy nowego gimnazjum. Jak znam życie kiedyś zapewne zostanie otwarte. Nie wiem tylko, dlaczego nikt z uczestników tej ciekawej rozmowy nie wspomina o tym, że w ramach oszczędności w naszym mieście ma zostać docelowo tylko jedno gimnazjum i to właśnie zbudowane przy ulicy Wspólnej, gdzie aby było taniej i jak to na Wspólnej weselej ma zmieścić się kilkaset dzieci. W kuluarach Urzędu miasta już o tym wieść niesie i czasami coś tam przejdzie do publicznej wiadomości. Szkoda tylko, że potajemne knowania muszą ujrzeć światło dzienne w taki sposób. Proszę tylko nie dementować tych rewelacji. Źródło pewne. Pozdrawiam Radnych z ugrupowania politycznego, którzy nie umieją trzymać języka za zębami i nawet są dumni, że tyle mogą zrobić, bo to oni teraz rządzą (cytuję). Ciekawe, jak wytłumaczą to tym, którzy ich zastąpią za 4 lata. Zapewne zwalą wszystko na Werczyńskiego. Też mu nie ufam, więc oddałam swój głos na Pana Orycha. Tyle tylko, że teraz nie wiem, czy zrobiłam dobrze. Likwidujemy dobre gimnazjum i upychamy dzieciaki do molocha. Radni ani burmistrz swoich dzieci tu na pewno nie przyślą. Ja swoich jeszcze nie mam, więc problem z głowy. A-cha zapomniałam dodać, że oświata w Markach się nie opłaca (cytat)i nawet lepiej, ze dzieciaki pójdą do Warszawy , bo szkoły przynoszą tylko straty ( to także cytat i to autorstwa radnego, który skończył szkołę w Markach). Tak naprawdę jestem zbulwersowana, a mój sarkazm to tylko wyraz bezsilności. Jest mi zwyczajnie wstyd. a teraz pora na Państwa Radnych. Ciekawe, kto będzie miał odwagę jako pierwszy opowiedzieć mieszkańcom prawdę o tym, że docelowo w Markach ma być nie dwa ale jedno gimnazjum ?