Niedawno – przy okazji dyskusji na temat życia codziennego w Markach – pojawił się wpis, który krytykował burmistrza jednego podlaskich miast. „Tam burmistrz jest PiSowskim poetą (prawdziwym poetą) i jest tylko ideologia i udawanie pracy. W ciągu jego rządzenia upadły dwa największe miejsca pracy…. koszmar, kto tylko mógł to uciekł do USA i Belgii/Anglii”. Bez trudu rozpoznałem, że autor wpisu nawiązuje do sytuacji Łap i ich burmistrza – Romana Czepe.
Rzeczywiście jest poetą (i jeszcze fotografuje), rzeczywiście należy do PiS, rzeczywiście w Łapach zamknięto dwa największe zakłady pracy. Do tego dodajmy jeszcze, że porzucił wygodny sejmowy fotel, by rządzić miastem, które – jak się potem okazało – jak mało które dostało po d…. I to zarówno od spółki Skarbu Państwa, czyli Krajowej Spółki Cukrowej (zamknięto cukrownię), jak i firmy niegdyś notowanej na giełdzie – Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego, które po wybuchu kryzysu, w konsekwencji cięć wydatków przez PKP, dokonały żywota. Niejeden samorządowiec rozłożyłby ręce i powiedział: a co ja mogę tu zrobić? Ale nie Czepe.