Zamiast po bożemu jechać (?) w porannym korku przez Piłsudskiego człowiek, który jako-tako zna marecką okolicę, zaczyna kombinować. A może – mimo morza kałuż – pojechać nieco szybciej bocznymi drogami i tak zaoszczędzić nerwy (no bo na pewno już nie zawieszenie auta)? Jak tu odeprzeć taką pokusę w czasach, gdy człek wszędzie się spieszy, a niezliczona liczba zegarów (na ręku, w komórce, na desce rozdzielczej auta) tylko pogania delikwenta? W ten sposób z Piłsudskiego trafiłem wczoraj na Pomnikową, Grunwaldzką, a potem na Okólną. I tu się dzieje – i to sporo. Naprawdę…
Kombinuję i wypatruję :)
19 Środa Sty 2011
in