Z dużym zaciekawieniem przeczytałem niedzielny wpis Marcina Piotrowskiego, szefa rady miasta. Dotyczy sprawy rewolucji śmieciowej, czyli ustawy, dzięki której gmina przejmie władztwo nad naszymi śmieciami. To w jej kasie będziemy uiszczać pieniądze za wywóz nieczystości.

Na blogu przewodniczącego znalazła się ciekawa symulacja. Otóż realny koszt na jednego mieszkańca wyniesie 12-14 zł miesięcznie. Jeśli tę wyższą kwotę przemnożymy przez liczbę obywateli Marek (dajmy na to 25 tys.), wychodzi 350 tys. zł miesięcznie dochodu po stronie miasta. Oczywiście nie jest to zysk – miasto musi wybrać firmę, która fizycznie wywiezie śmieci, a która potem wystawi samorządowi fakturę VAT. Miejska marża z pewnością będzie minimalna. Myślę, że cały projekt może trafić na… barierę ludzkiej nieuczciwości.

Żeby było jasne – ten problem dotyczy wszystkich samorządów w Polsce. Gmina będzie wystawiać makowianom rachunki. Ilu mieszkańców uzna, że ta usługa jest „bezpłatna” i wyrzuci rachunek do kosza? Oby jak najmniej. Jeśli jednak będzie odwrotnie, miasto będzie miało kłopot z windykacją (brr, okropne słowo).

To może być także problem dla tych, którzy uczciwie zamierzają płacić rachunki. Po jakimś czasie może się okazać, że trzeba będzie podnieść stawki – tak, żeby ci uczciwi ponieśli ciężar wywozu WSZYSTKICH śmieci. Czego sobie i wszystkim moim sąsiadom nie życzę.