Skręciłem z Traugutta w Zieleniecką i jechałem w kierunku Ząbkowskiej. Rzut oka w prawo, w Warszawską i wciskam pedał gazu. Z podporządkowanej drogi wychyla się samochód, którego kierowca patrzy w prawo, potem widzi mnie, zaczyna hamować, a potem wygrażać rękami. Cóż, poklepałem się znacząco w czoło i odjechałem dalej. Przecież byłem na głównej ulicy… Potem zacząłem się zastanawiać, dlaczego ten facet – skręcający z Warszawskiej w Zieleniecką – uważał, że może mieć pierwszeństwo przejazdu. Jadąc w sobotę na rowerze popatrzyłem sobie na oznakowanie Warszawskiej. Znak, oznajmujący „ustąp pierwszeństwa przejazdu”, jest przechylony w stronę posesji i w dwóch trzecich zasłonięty przez roślinność (na zdjęciu). Nieszczęście samo gotowe.
Piszę o tym, bo przeczytałem niedawno wpis radnego Werelicha, który poprosił burmistrza o ustawienie lustra przy jednym z mareckich skrzyżowań. To ja teraz zaapeluję do pana Werelicha: panie Arkadiuszu, niech pan poprosi urzędników, żeby zrobili przegląd mareckich znaków drogowych. Bo tu nie chodzi li tylko o oznakowanie przy Warszawskiej. Od ręki mogę podać jeszcze dwa przykłady: przy Malinowej róg Fabrycznej znak „ustąp pierwszeństwa przejazdu” jest odwrócony w stronę posesji, a przy Szkolnej (róg Piłsudskiego) podobnie jest z informacją o zakazie wjazdu dla ciężarówek. Przecież w Zakładzie Usług Komunalnych pracuje tyle osób. To chyba nie problem, żeby wprowadzić taki monitoring?