W ubiegłym tygodniu wziąłem udział w seminarium, którego wnioski – choć powinny dotyczyć tylko samorządów – są interesujące praktycznie dla wszystkich: zarówno sektora publicznego, prywatnego biznesu jak i osób fizycznych. Spotkanie było poświęcone tematowi zadłużania dużych miast, które – by dogonić zachodnich odpowiedników – do 2035 r. powinny wydać astronomiczną kwotę 1100 mld zł. Łatwo nie będzie, bo minister finansów dokręca samorządom finansową śrubę. Co ważniejsze, z sektora bankowego, który dotąd był podstawowym źródłem zasilania w pieniądz, popłynął ważny sygnał: skarbniku, jeśli szukasz długoterminowego finansowania, musisz liczyć się z tym, że banki coraz mniej chętnie będą go udzielać. I to nie dlatego, że mają taki kaprys. Zdaniem bankowców, wpłyną na to uregulowania prawne, które zaostrzają w burzliwych czasach politykę kredytowania. Stąd sugestia dla samorządowców – przyzwyczajajcie się do szukania pieniędzy na giełdowym rynku obligacji, gdzie można zdobyć niebankowy pieniądz.
Drugi wniosek jest niepokojący dla nas wszystkich.