Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Rada i burmistrz nie dogadali się, budżet na 2014 r. nie został przyjęty w przepisowym terminie, czyli do końca stycznia. W tej sytuacji uchwaleniem budżetu zajmie się Regionalna Izba Obrachunkowa. Pewnie zrobi to tak, że obetnie inwestycje i zrównoważy budżet. Będzie mieć na to miesięczny deadline, czyli do końca lutego. Redukcja inwestycji brzmi strasznie? Niekoniecznie. Następnego dnia po zrobieniu budżetu przez Izbę może spotkać się Rada Miasta i przegłosować jego nowelę. Wcale nie musi trzymać się parametrów wyznaczonych przez nadzorcę. Wskaźniki w budżecie muszą jedynie spełniać warunki nowego wzoru (artykuł 243 ustawy o finansach publicznych), który warunkuje wysokość zadłużenia. Wówczas do budżetu mogą wrócić wydatki, o które tak kłócą się burmistrz i radni. Jest jeszcze czas, by opadły emocje, by w marcu zanucić stadionową piosenkę „Nic się nie stało, kochani, nic się nie stało”. Na emocje przyjdzie czas jesienią, gdy będzie blisko do wyborów. Teraz warto jeszcze popracować nad czymś, co szumie nazywa się dobrem wspólnym.
Ps. Powyższy wywód został zbudowany na podstawie rozmowy z członkiem Regionalnej Izby Obrachunkowej spoza Mazowsza.