Ostatnio na forum powrócił wątek zadymienia Marek. Jeszcze żeby to był dym pochodzący ze spalania drewna czy nawet węgla. Niestety, w piecach ląduje wszystko co-się-nawinie. Tak jest m.in. przy Ząbkowskiej, Szkolnej, Wspólnej czy Bandurskiego. Mam wrażenie, że gdyby było można, to i zużyte opony po tirach by w nich lądowały – koniec końców materiał palny. Kiedyś wydawało mi się, że uciążliwy zapach to problem wieczorny – po 20 trudno było biegać po mareckich i ząbkowskich ulicach. Potem życie zweryfikowało mój pogląd – nad ranem też śmierdziało i to jak cholera. Parafrazując słynne pytanie – jak tu biegać, jak tu żyć… Ale chyba znalazłem rozwiązanie dla mareckich biegaczy. Jeśli jestem w błędzie, niech mnie szybko ktoś go z niego wyprowadzi. Otóż wyruszyłem dziś w okolice Zagłoby, Wołodyjowskiego, Kamienieckiej. Było cicho, bez dużego ruchu samochodowego i bez swojskich zapachów. Czy podobnie jest wieczorem? Jeśli tak, to w tym rejonie mamy tak jak w tytule.
Ps. Niesamowity jest rozwój niskiej zabudowy na tym terenie. Jeszcze kilka lat i w naturalny sposób Marki i Warszawa połączą się tam, gdzie jeszcze zostały kawałki pustych pól. Coraz mocniej teren Marek eksplorują nie tylko inwestorzy indywidualni, ale i deweloperzy. Widać, że ciąg komunikacyjny (Trasa Toruńska) i wciąż relatywnie niskie ceny ziemi przyciągają jak magnes.