Jesteście zdziwieni odejściem Sylwii Matusiak ze stanowiska wiceburmistrza? Naprawdę? A ja ani trochę. Myślę, że był to naturalny i przemyślany ruch. Oczywiście w grę mogło wchodzić „wyczerpanie formuły współpracy” z włodarzem naszego miasta. Tak to tłumaczy pani Sylwia. Kulisów decyzji nie znamy i pewnie nie poznamy. Może być jednak inne wytłumaczenie tej rezygnacji – równie prozaiczne. Jeśli PiS chce wystawić własnego kandydata na burmistrza, nie może współrządzić miastem! Taka pozycja w wyścigu wyborczym jest bardzo niewygodna. Można narazić się na prosty zarzut: „no przecież rządziliście miastem”. A tu proszę – jest rezygnacja i od razu pojawia się argument, który pozwala na odparcie takiego ataku. Teraz PiS może odpowiedzieć: chcieliśmy współrządzić dla dobra mieszkańców, ale się nie dało. I pewnie ktoś to kupi.
Mam takie przeczucie, że relacje PiS ze Wspólnotą Samorządową zapewne „poprawią się” po pierwszej turze wyborów na burmistrza. Jeśli się tak zdarzy, że jedna z dwóch osób z tych ugrupowań nie znajdzie się w drugiej turze, przegrany poprze tego, który awansował. A jeśli poparcie będzie skuteczne, w grudniu można wrócić do sprawdzonego tandemu. Wszak wszystko już było…