A jak Akcja – gdy coś ważnego się dzieje w Markach, można założyć, że przynajmniej w połowie ważnych projektów maczał palce Orych. Tak było z m.in. cukierkową akcją obwodnicową, dorocznymi spartakiadami, budżetem obywatelskim czy ostatnio z Nocnym Markiem. Słowem – spiritus movens.
B jak Burmistrz – cztery lata temu naprawdę niewiele brakowało, by w Markach doszło do kluczowej zmiany. A prawda jest taka, że w polskim samorządzie praktycznie za wszystkie sznurki ciągnie burmistrz lub prezydent miasta. Jestem pewien, że sporo rzeczy można byłoby zrobić inaczej (czytaj – moim zdaniem lepiej), gdyby w 2010 r. wygrał Orych. Oby teraz to mu się udało.
C jak Czas – wyciska z doby ile się da. Praca zawodowa, rada miasta, działalność społeczna, rodzina. Czasami zastanawiam się, kiedy on jeszcze znajduje czas na bieganie. Dobrze, że ma wyrozumiałą żonę. Kingo, dziękujemy!
D jak Drużyna Orycha – miks doświadczenia i młodości, połączenie pierwiastka żeńskiego i męskiego. Większość z nich miałem okazję poznać w działaniu. Szkoda, że mogę oddać tylko jeden głos. Trzymam za nich kciuki.
E jak Energia – wulkan energetyczny na każdym poziomie: zawodowym, samorządowym, sportowym, społecznym – w MSG, Grupie Marki 2020, Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy… Tu nieśmiało przypominam też o literce „C”
F jak Fason. Trzymał go, choć ciężko przeżył porażkę w starciu wyborczym (ambitny typ). Podziękował wyborcom, pogratulował kontrkandydatowi. Wyciągnął wnioski z tej lekcji – co nie zabije, to wzmocni. Co najważniejsze dalej pracuje na rzecz miasta i jego mieszkańców, i nie zniknął, nie obraził się za to, że go nie wybrali…
G jak Gadżety. Orych lubi nowinki technologiczne. Gdy muszę coś w tej materii kupić, wiem, do kogo mam zadzwonić. Jestem pewien, że po jego sukcesie marecki ratusz stanie się także e-ratuszem. Fan technologii.
H jak Horowa Góra. Osiedle, na którym mieszka. Nie wyobraża sobie wyprowadzki z tego miejsca. Chyba rzeczywiście zaprzedał duszę Markom.
I jak Interwencja – widział to, co wielu mieszkańców, czyli niestarannie wykonane drogi po kanalizacji. Był w gronie tych radnych, który powołali spec-komisję w tej sprawie, nie pobierając ani grosza za pracę w niej. Pod koniec kadencji okazało się, że opozycja miała rację, czego dowiódł raport niezależnego specjalisty. Szkoda tylko wysiłku – interwencja nie byłaby potrzebna, gdyby nadzór nad pracami drogowymi był wystarczający.
J jak Jawność – pozytywnie zakręcony na tym punkcie. To chyba dobrze?
K jak Konkretny – nie potrafi lać wody. Mamy coś wspólnego – ja też…
M jak Młodzi – gdy patrzę na działalność Orycha, to często wspólnym mianownikiem jest jego aktywność na rzecz młodego pokolenia. I to na kilku polach: charytatywnym (akcja Św. Mikołaj mieszka w Markach), bezpieczeństwa (odblaski dla dzieci ze szkół podstawowych) i sportu (starania o orliki).
N jak NaprawmyTo – jedno z ukochanych dzieci, czyli nowoczesny system do zgłaszania przez internet usterek w miejskiej infrastrukturze. Orych, jako prezes Grupy Marki 2020, pielgrzymował za jego wdrożeniem dwa lata. Warto było. Dowodami są liczba zgłoszeń i – uwaga – wyróżnienie przez prezydenta.
O jak Organizator – co tu dużo mówić – sprawdził się. Na miejscu niejednego organizatora imprez masowych zakręciłbym się za takim obrotnym, pomysłowym i pracowitym facetem. Mam nadzieję, że od grudnia ta kandydatura w procesie ewentualnej rekrutacji będzie nieaktualna.
P jak Populizm. Nie stwierdzono. Ba, Orych odważył się iść pod prąd. Gdy usłyszał nośne hasło „budowa rynku”, odpowiedział: nie dla nowego ratusza, bo inna jest hierarchia miejskich potrzeb. Zżyma się, gdy ktoś obiecuje coś „darmowego” – on wie, że nie ma nic za darmo.
R jak Rywale w wyborach – mocni, ciekawi, szanuje ich wszystkich. Wie, że wyścig do ratusza zakończy się 30 listopada.
S jak Samozaparcie. Pamiętacie Orycha z poprzedniej kampanii? Potężny – delikatnie mówiąc – facet, który z trudem dopinał marynarkę. Wziął się za siebie i dzięki ogromnemu wysiłkowi stracił jedną trzecią wagi. Ukoronowaniem pracy nad sobą było pokonanie trasy maratonu.
T jak Talenty – tu przypomina mi się biblijna przypowieść. Gospodarz (w tym wypadku wyborca) powierza talenty sługom (kandydatom na burmistrza) i oczekuje od nich, by je choć trochę pomnażali, a nie zakopywali. Chwali tych, którzy dobrze to czynią i gani tego, który nie zrobił nic pożytecznego. Orych, którego znam już kilka lat z okładem, będzie tym, który ze swoimi rozlicznymi talentami i zdolnościami najlepiej zajmie się skarbem i rozrusza miasto.
U jak Uczciwość. Gdybym miał mu powierzyć swoje pieniądze, byłbym spokojny. Przekładając to na język samorządu – będzie rozsądnym dysponentem naszych podatków, stanie na głowie, by zdobyć zewnętrzne wsparcie i nie wprowadzi Marek w spiralę zadłużenia.
W jak Wady – Pierwsza z nich – nie jest krasomówcą, lecz facetem od ciężkiej roboty (to akurat zaleta), druga – nie potrafi obiecywać gruszek na wierzbie. To akurat w kampanii wyborczej by mu się przydało, ale ten typ tak ma. Trudno, co zrobić…
Z jak Zmiany. Najwięcej przeczytacie na www.orych.pl