„Uwielbiam” takie komentarze. Po co robią remont Piłsudskiego, skoro niedawno był robiony? To zapewne miało być pytanie retoryczne. Szkoda, że przed jego postawieniem osoba nie zadała sobie pytania, cóż to był za „remont”. I specjalnie biorę to słowo w cudzysłów. Prace, wykonywane na zlecenie GDDKiA i będące częścią kontraktu na obwodnicę Marek, polegały na naprawie studzienek kanalizacyjnych i położeniu nowej warstwy asfaltu, notabene wyższego niż poprzednio, co widać przy przejściach dla pieszych. Czyli robiono go tak, jakby – mimo otwarcia obwodnicy – Piłsudskiego pozostawała tranzytówką. I nie mam żalu o to do GDDKiA – takie miała zadanie, tak to zrealizowała. Tylko, że nam – lokalnym pieszym, rowerzystom i kierowcom – taki „remont” niewiele daje. Ot, takie pudrowanie inwestycji z XX wieku.
Na pierwszy rzut oka najbardziej powinni być zadowoleni kierowcy. Nowy asfalt, pruć można (mimo ograniczeń i nieoznakowanych patroli, które znalazły tu prawdziwy raj). Powinni, ale nie wszyscy. Zwróćcie Państwo uwagę, ile ulic nadal jest zamkniętych, z ilu ulic nie da się wjechać na Piłsudskiego? Wymieniać? Proszę bardzo – Leśna, Paderewskiego, Zajączka, Grunwaldzka, Szymanowskiego…. Warto tracić czas w korkach przy Szkolnej, Fabrycznej lub Lisa-Kuli? A w jakim stanie znajduje się oświetlenie wzdłuż Piłsudskiego? Widać, a raczej słabo widać, gdy się zrobi ciemno. Miejsca do parkowania? Wyłącznie w systemie naturalnym. A ma być ich około 650.
Weźmy teraz pieszych. Chodniki pamiętają poprzednie stulecie. W niektórych miejscach ich szerokość jest tak niewielka, że przejazd z wózkiem dla dzieci jest nie lada wyzwaniem. A jak spadnie deszcz, to lepiej nie stać w pobliżu przejść. W niektórych miejscach nowy asfalt znajduje się na wysokości chodnika. A rowerzyści? Ci, co mają odwagę, jeżdżą po głównej jezdni, pewnie z duszą na ramieniu. Ci, którzy nie chcą ryzykować, jadą po chodniku. Dlatego uważam, że powinniśmy otworzyć boczne ulice, zmodernizować oświetlenie, wybudować drogi rowerowe i zmodernizować chodniki. Tym bardziej, że mamy do tego unijne dofinansowanie. Nie od razu, ale na raty – zaczynając od projektu oraz prac budowlanych na Strudze.
I tak na koniec. Nie liczę na szybki remont ulicy, przy której mieszkam. Nie będę brał udziału w fejsbukowej licytacji „moja ulica jest ważniejsza niż twoja”. Ale uważam, że Piłsudskiego należy zrobić. Bo korzysta z niej praktycznie każdy z nas.
Poniższy tekst jest wyłącznie prywatną opinią autora