Kropla drąży skałę nie siłą, lecz częstym padaniem. To łacińskie powiedzenie idealnie oddaje (prawie) zakończoną happy endem walkę o ekrany akustyczne wzdłuż obwodnicy.

To był wrzesień 2013 r. Cieszyliśmy się, że obwodnica Marek zostanie wybudowana – taka zapowiedź padła w sejmowym expose. Wybraliśmy się na spotkanie z inwestorem – Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad. To potężna państwowa instytucja, która zarządza i buduje ekspresówki i autostrady. Jako mieszkaniec ulicy Ząbkowskiej byłem ciekaw kluczowego dla nas tematu – ochrony przed hałasem. Wszak obwodnica miała przebiegać przez tereny, które od wielu lat były zabudowane. I tu spotkała nas niemiła niespodzianka – okazało się, że ekranów jest mało i że są niskie. Już wtedy założyliśmy, że będzie głośno, o czym przekonaliśmy się po otwarciu obwodnicy.
Ale zanim do otwarcia obwodnicy doszło, zaczęliśmy robić pozytywne zamieszanie wokół tego problemu. Nie było łatwo, bo opinia publiczna była przeciwna ekranom (pretekstem była trasa Warszawa-Łódź, gdzie ekranów rzeczywiście mogło być za dużo). Ale działaliśmy. Zbieraliśmy podpisy pod petycją do wojewody, robiliśmy spotkania z GDDKiA, wysyłaliśmy pisma do „różnych świętych”. Gdyby nas wówczas posłuchano, uniknięto by dzisiejszych kosztów związanych z dobudowaniem ekranów. Stale jednak słyszeliśmy jeden przekaz: zrobimy badania po oddaniu trasy, jeśli zostaną przekroczone normy hałasu, dobudujemy ekrany.
Uczciwie trzeba przyznać z ręką na sercu: GDDKiA zrobiła naprawdę szerokie badania. Przekroczenia norm hałasu wyszły w wielu miejscach. GDDKiA wyłoniła wykonawcę robót, które na naszych oczach są wreszcie realizowane. Wreszcie, bo od spotkania w mareckim ratuszu w 2013 r. minęło ponad 8 lat. Warto być upartym i nie składać broni. Na naszych oczach ekrany są dobudowywane i podwyższane. Mamy nadzieję, że istotną ulgę odczują mieszkańcy osiedli Pałacowa, Szpitalna, Kosynierów. Że ciszej będzie przy Wiejskiej, Ząbkowskiej, Pomorskiej, Warmińskiej, Curie-Skłodowskiej.
Martwimy się wciąż o rejon ulicy Szkolnej. Tam nadal pozostanie dziura w ekranach. Nie wiemy, czy inwestor zamierza je uzupełnić podczas budowy wlotu do Wschodniej Obwodnicy Warszawy (to właśnie ta lokalizacja). Byłoby to dość racjonalne działanie – biorąc pod uwagę doświadczenia z trasą Marki-Radzymin. Wolelibyśmy nie poświęcać kolejnej dekady na walkę o zmniejszenie hałasu…
Artykuł pochodzi z kwietniowego wydania Ekspresu Mareckiego