o mnie

W marcu 2009 r. minął rok, od kiedy przeprowadziłem się do Marek. Mając na karku więcej niż trzy krzyżyki porzuciłem Warszawę, by zapuścić tutaj nowe korzenie. I po dwunastu miesiącach pojawiła się refleksja – czy rzeczywiście zapuściłem tutaj korzenie? Czy chcę i czy mogę z czystym sumieniem powiedzieć „Jestem z Marek”? Pewnie takich osób jak ja jest dużo, dużo więcej. Mieszkamy w Markach, pracujemy w Warszawie. Wyjeżdżamy bladym świtem, stoimy w korkach na Radzymińskiej, Trasie Toruńskiej czy na przejeździe kolejowym w Ząbkach, dajemy się na osiem-dziesięć godzin ponieść warszawskiemu wirowi, by pod wieczór wrócić do własnych czterech kątów, zjeść kolację, włączyć telewizor, a potem zasnąć w mareckiej sypialni. A gdy już przychodzi weekend, znów wsysa nas stolica kusząc milionem wątpliwych i niewątpliwych atrakcji. Niespecjalnie interesujemy się tym, co się dzieje na lokalnym podwórku. Po jakimś czasie uznajemy, że dziurawe jezdnie i krzywe chodniki to lokalny standard i traktujemy to jako normę. Mijamy twarze mieszkających tu od lat sąsiadów. Poznajemy z widzenia, ale poza grzecznościowym „dzień dobry” niewiele albo nic nas z nimi nie łączy. A szkoda. Firmy co roku przygotowują bilans. Ja też takowy uczyniłem. Na pierwszy rzut oka niewiele mnie z tym miastem wiąże. Do pracy jeżdżę do Warszawy, dzieci chodzą do przedszkola w Warszawie, codzienne sprawunki robię w Warszawie, lekarzy też mam w Warszawie, ba – nawet na niedzielną Mszę wybieram się do Warszawy. Słowem – nietutejszy. Ale tylko na pozór. Coraz częściej łapię się na tym, że chwytam po lokalną gazetę, wchodzę na miejski portal, z zaciekawieniem (i nadzieją) przyglądam się pracom przy budowie kanalizacji. Chce mi się uczyć Marek. Wierzę, że z pomocą tych „nowych-markowych” (jak ja) jak i tych, którzy mieszkają tu z dziada pradziada (jak część moich sąsiadów), ta nauka będzie łatwiejsza. Dlatego chciałbym Państwa namówić do współredagowania tego blogu. Będę się dzielił z Wami swoimi mareckimi spostrzeżeniami, pisał o małych i dużych sprawach, o teraźniejszości i przyszłości, oddając należny szacunek historii. Jeśli ktoś chce do mnie dołączyć – zapraszam. Czekam na ciekawe historie, spostrzeżenia i pomysły. Żyjemy przecież wszyscy razem w małej, lokalnej ojczyźnie. To od nas zależy, czy przemierzając przez lokalne ulice z satysfakcją będziemy mogli pomyśleć – jestem z Marek.

38 thoughts on “o mnie”

  1. Anonim said:

    PO historii zawsze, dla zdolnego absolwenta, znajdzie się praca.

  2. znak_zorro said:

    Witam. Piszesz rzeczywiście dobrze i ciekawie, czytam z przyjemnością. Pozdrawiam.

  3. jestemzmarek said:

    Dziekuję za słowa otuchy. Mam następny pomysł, o którym napiszę (z żoną) za dwa-trzy dni…

  4. Jasiek said:

    Czy moglby pan poruszyc na swojej stronie wiadomosc o nowej lini autobusowej 738 jezdzacej do Radzymina bodajze od poczatku marca z gory dziekuje.

  5. jestemzmarek said:

    Spróbuję, choć pewnie zaskoczy Cię mój tok myslenia…

  6. Łukasz Jakubiak said:

    Panie autorze – trafiłem na bloga – zdobył Pan stałego czytelnika. trzymam kciuki za rozwój bloga, pozdrowienia z czarnej Strugi

  7. jestemzmarek said:

    Dzieki. Podpowiadajcie, o czym chcecie czytac. Na razie muszę się kierować własnym nosem…

  8. Marczanka said:

    Pozdrawiam serdecznie- kolena stała czytelniczka.
    Czekam z niecierpliwościa na kolejne artykuły.

  9. jestemzmarek said:

    Czy to pisalas ostatnio o dzwonach? Przyznam, ze kilka dni temu zastanawialem sie, jak Wam sie z tym zyje.
    Ps. Jestem wierzacy, ale rzadko bywam w mareckim kosciele

  10. Marczanka said:

    Tak to ja pisałam.
    Jakoś żyjemy i powoli przyzwyczajamy się do tych dzwonów, szukając plusów tej sytuacji….np. orientuję się która jest godzina bez noszenia zegarka, wstaję na czas do pracy 😉 trzeba myślec pozytywnie 😉 …zresztą wiedziały gały co brały-jak wprowadzałam się do Marek to ten kościół już był i dzwony też biły.
    pozdrawiam serdecznie

  11. jestemzmarek said:

    Upewnię się – chodzi o kosciol przy Zabkowskiej….

  12. Marczanka said:

    Dlaczego myślisz że o ten kościół chodzi? Z tego co się orientuję to sa jeszcze inne….

  13. jestemzmarek said:

    Bo czasem slysze dzwon z tego kosciola…

  14. bubulinka6 said:

    ja słyszę całą mszę, nie tylko dzwony z kościoła przy Ząbkowskiej:) ale nie bardzo mi to przeszkadza..

  15. Radek Dec said:

    Komu dzwonią temu dzwonią, mnie nie dzwoni żaden dzwon itd 🙂

  16. Aleksandra Nizioł said:

    Przy Ząbkowskiej jest kapliczka, kościół dopiero się buduje. A żeby równowaga w przyrodzie istniała, dzwon uzupełnia braki audiogabarytowe 😉
    Bardzo ciekawy blog, czekam na dalsze wpisy.

  17. anna jekosz said:

    witam,
    No tak przedszkola super, ale nie wspomniał Pan ,że włascicielem tej placówki jest ta sama osoba , która prowadzi klub malucha w markach na lisa kuli /ale nigdzie niepodaje tych inf., ciekawe/, ja zastanawiam sie nad jednym jak wydział oswiaty zgodził się na otwarcie tej Placówki w budynku, który jest wykończony w połowie , druga część tragdia /grozi zawaleniem totalnym/, a placzabaw podobnie jak dziecięcy raj są tuż przy głównych trasach gratuluje pomysłu /płuca maluchów do cna przesiąknięte spalinami/dla zyskania pieniędzy zrobi sie wszystko, ciekawe jest to, że na kazdego maluch srednio gmina płaci ok 400zł takiej placówce plus czesne tej placówki, to niezła suma, ale nie mnie to oceniać….

  18. jestemzmarek said:

    Dobrze poinformowane źródła twierdzą, że właścicielem lub współwłaścicielem przedszkola jest jeden z mareckich radnych.

  19. ewa widz said:

    to prawda radny jak nic

  20. tomek k. said:

    to przy sosnowej będzie otwarte od 7-17.30 /oficjalna inf. na stronie internetowej/ to nie dla mnie my z pracy wracamy późno, fajnie nie????
    A cena złotej rybki mnie przybiła, to znajomy na białołęce płaci o 100 mniej, a to kilka metrów dalej, cos tu nie tak…

  21. Monia said:

    Cześć, gratuluję pomysłu. Bardzo ciekawy blog. Mało tu jednak wpisów 😦
    Ja też mieszkam z mężem w Markach (od 11 lat 🙂 Pochodzimy z Warszawy, tam się wychowaliśmy, uczyliśmy, pracowaliśmy i tam w szpitalu urodziłam dzieci. Mamy jednak dopiero po trzydzieści parę lat 🙂 Powiem Wam szczerze, że nie traktuję Marek jako sypialni. Tu poznaliśmy i zaprzyjaźniliśmy się z wieloma ludźmi.
    Znajomi sąsiedzi (bowiem wszyscy mieszkają w pobliżu nas) przychodzą do nas na grilla, na meczyk w siatkówkę,(mamy amatorskie boisko:) na kawkę po kościele, albo w drodze na spacerek. Oni do nas, my do nich i jest fajnie. Dzieci chodzą do Marek do szkoły, my z mężem pracujemy jednak w Warszawie. Bez dziadków jest ciężko, ale dajemy radę. A i dodam, że studiuję (w Warszawie 🙂 turystykę, a obecnie piszę pracę licencjacką na temat… (mam nadzieję, że Was zaskoczę) „Uwarunkowania rozwoju turystyki krajoznawczej w Markach”. Jesteście zdziwieni? To jeszcze Wam powiem, że Marki mają wiele walorów przyrodniczych i kulturowych, i według mnie turystyka ma duże szanse na swój rozwój, ale przy pewnych warunkach 🙂 Co o tym sądzicie?
    Pozdrawiam
    Monia

  22. jestemzmarek said:

    Chętnie Ci oddam lamy blogu, jeśli chcesz o turystycznych walorach Marek napisać! Mineło pól roku – a ja wciąż się uczę tej miejscowości… i pewnie to jeszcze trochę potrwa, ale dzięki takim osobom jak Ty jest to latwiejsze!

    A co liczby wpisow – hmmmm – kiedys chciałem pisać raz na tydzień, teraz średnio pojawiam się raz na trzy dni. Widzę, ze muszę wykrzesać jeszcze wiećej sil mimi 11 h dnia pracy 🙂

  23. W Markach mieszkałam kilka miesięcy, teraz mieszka tu moja siostra wraz z rodziną. Z miastem połączyła mnie jednak niewidzialna nitka i kilka osób, które z ogromnym zapałem i energią potrafią realizować swoje plany.

    Chcę włączyć się w rozwój tego miasta a raczej rozwój jego mieszkańców. Chcę pokazać, że wiele rzeczy które dzieją się wokół nas zależą od nas samych.

    Mam już pewien plan, który małymi krokami zaczęłam realizować. Teraz zamierzam „zarazić” tym planem kilka osób, które pomogą mi w jego realizacji i liczę na to, że wniosą również swój wkład.

  24. jestemzmarek said:

    Wiem. Obserwuję z ciekawością Pani projet internetowy. Niezwykłe wyzwanie…

  25. ordenski said:

    Cieszę się, że trafiłem na Twoją stronę. Artykuły czyta się z wielką przyjemnością, gratuluję lekkości pióra.
    Marecki rozdział mojego życia rozpoczął się podobnie jak Twój z tą różnicą, że mieszkam tu trochę dłużej i jestem o parę wiosen starszy. W 2003 roku sprzedaliśmy mieszkanie w Warszawie i kupiliśmy w Markach niewielką działkę na której zbudowaliśmy dom. Do ubiegłego roku nasza integracja ze społecznością marecką polegała na kłanianiu się najbliższym sąsiadom, czasami zdarzyła się jakaś drobna pomoc sąsiedzka. Zmiana nastąpiła na spotkaniu przed akcją „Tak dla Obwodnicy Marek” poznałem tam pozytywnie zakręconych ludzi, którzy działają w różnych towarzystwach i stowarzyszeniach, mających różne korzenie i programy ale ten sam cel – chcą zrobić coś dla swojego miasta. Tak jak ostatni Orkiestrowy finał połączył wysiłki wielu osób niezależnie od ich wyznania, poglądów czy statusu społecznego, poświęcili swoja energię i czas pracując wspólne dla dzieci. Jestem szczęśliwy, że ich poznałem a w zasadzie poznaję i robię teraz znacznie więcej niż tylko mówienie dzień dobry sąsiadom. Za kilka miesięcy mareckie szanty a wcześniej mniejsze imprezy, które trzeba organizować i znów będzie można zrobić coś dobrego.
    Swoimi tekstami wpływasz na zachowania nas czytelników i pobudzasz do działania na rzecz naszej mareckiej społeczności. Brawo! Robiąc coś dla innych robimy to też dla siebie, naszych rodzin, sąsiadów, naszej społeczności. Jeszcze raz gratuluję i pozdrawiam wszystkich z Marek.

  26. Tomek said:

    Witam,
    pierwszy raz dziś trafiłem na tego bloga i…gratuluje wytrwałości w pisaniu. W Markach zamieszkam (mam nadzieje) za jakies 2-3 miesiace (od 2 lat wykanczam dom), po 10 latach mieszkania w Zabkach i 20stu paru w Wwie. Prawde mowiac nie spodziewam sie duzej poprawy w stos. do zabkowskiego syfu a wiec m.in nieprzejezdnych ulic (polozenie asfaltu na ulicach polozonych 15 km od centrum stolicy europejskiego kraju przekracza mozliwosci miasta), wszechobecnego brudu, braku kanalizacji nie mowiac juz o jakichokowliek rozrywkach kulturalnych (choc czy ktokolwiek ich tu oczekuje, skoro mozna podjechac do Wwy?). Powinnismy jednak walczyc z debilami (i to dosc lagodne okreslenie) ktorzy wywoza swoje smieci do okolicznych lasow. Ktos pisal wyzej o mozliwosciach rozwoju turystyki w Markach. Tak, jest na to szansa, bo choc nie jest to Kampinos to sa u nas wspaniale tereny lesne na rowery, bieganie czy obecnie narty biegowe, ale musimy sie uporac z problemem nielegalnego zrzucania smieci – bez tego za kilka lat do chociazby Puszczy Slupeckiej nie da sie wejsc.
    pozdrawiam,
    Tomek

  27. Anonim said:

    Witam!
    Chetnie czytam Pana bloga i prosilabym wiecej informacji na temat Zielenca, no chyba, ze tam nic ciekawego sie nie dzieje;)

  28. jestemzmarek said:

    Proszę o natchnienie!

  29. moim zdaniem mówić o o sobie jestem z marek może ktoś kto żyje tu od urodzenia, a nie któś „przyjezdny”, wtedy ten ktoś po prostu tu mieszka ale nie ma duszy rodem z Marek

  30. Jestem z Marek, może powiedzieć każdy kto poświęca prywatny czas miastu i mieszkańcom. Co to znaczy od urodzenia? To przecież miejsce, jakiś szpital, adres, punkt na mapie, niestety nie w Markach, szpitala brak! Kto naprawdę urodził się w Markach, na pewno nieliczni? Nasz patriotyzm lokalny pozwala mówić nam, jestem z Marek, nieważne czy od dzisiaj, od wczoraj, od 10 czy 100 lat! Jakie znaczenie w tym temacie ma czas i miejsce urodzenia, czego jest wykładnią?
    TEŻ JESTEM Z MAREK!

  31. Gosc :) said:

    Czesc.
    Moj brat po jedenastu latach pracy w USA nareszcie zaczol budowe swojego wymarzonego domu wlasnie w Markach. Mam nadzieje ze portal bedzie sie dalej rozwijal bo jak widac duzo informacji o Markach mozna tu zdobyc. Link do strony juz mu wyslalem wiec macie nastepnego stalego czytelnika. Pozdrawiam i zycze dynamicznego rozwoju Marek 🙂

  32. Tadeusz Markiewicz said:

    Zapraszam tez na strony marki2020.pl oraz obwodnicamarek.pl

  33. Gość said:

    Witam wszystkich bardzo serdecznie. Wraz z żoną wprowadziliśmy się do Marek jakiś czas temu i jesteśmy bardzo zadowoleni, że staliśy się mieszkańcami tego miesteczka:-). Wszystko super oprócz tego, że mamy bardzo upiornego sąsiada, któremu wydaje się, że jest chodzącym pępkiem świata. Dyktuje nam jak mamy żyć, kiedy możemy dokonywać prac remontowo-wykończeniowych, na co mamy się składać, a na co nie (a jak sie nie złożymy to będzie palcami pokazywał w nasze okna i wykrzykiwał publicznie, że nie daliśmy kasy). Czy możemy chodzić po mieszkaniu głośno czy cicho. Przeciwnik roślin i zwolennik pustynnych klimatów osiedlowych. Znacie jakieś ciekawe sposoby walki z takimi pajacami?:-)

  34. Witam serdecznie 🙂
    Wreszcie tu trafiłam, i bardzo się z tego cieszę 🙂 Co prawda miałam już okazję ocierać się o Pana w kilku mareckich mediach, ale blog – zwłaszcza pisany w tak lekki i kulturalny sposób, to jednak inna jakość. Będę śledzić i czytać z przyjemnością, choć sama nie jestem markowianką… no może zalicza się do „półmarkowianek”, z racji kilkuletniej pracy tutaj – i zdecydowanie lepszej w orientacji w sprawach tego miasta niż w rodzinnej Warszawie. Pozdrawiam!
    Anna

  35. mati said:

    Witam czy mogłby pan poruszyc temat budowy boisk ktore miała budować ,,polonia warszawa,,.P.Wojciechowskiego jak widzimy od momentu ,,zdewastowania,, stadionu tj.koniec czerwca nic się w tej sprawie nie robi a terminy w umowie mijaja. Pozdrawiam.

  36. p33m3k said:

    Ciekawe tematy, spostrzeżenia i forma – fajnie jest tu zajrzeć.
    Gratuluję i pozdrawiam

  37. k-rysia said:

    trafiłam przypadkiem na tę stronę (nota bene szukając bazarku w Markach) Od lutego 2018 mieszkam w Markach (na potrójnej granicy – Marki – Ząbki – Warszawa) i mam dylemat czy się zameldować i płacić podatki w Markach? Moja ulica – Wiejska jest bardzo zaniedbana – nie ma chodnika, nie jest sprzątana – błoto po bokach ulicy, nie ma koszy na śmieci i wzdłuż niej ciągną się prowizoryczne słupy telefoniczne? z internetem? nie wiem, ale to strasznie wygląda. Nie ma miejsc spacerowych (dla psa) właściciele domków przy tej ulicy wydzierają się na właścicieli psów (mimo, że sprzątam po swej suni), dodatkowo cały ciąg przy trasie S8 jest wysypany 2cm warstwą soli. Oświetlenie baneru z TOYOTY wali po oknach w nocy, dzisiaj sznurek ciężarówek stał na skręcie na S8 w kierunku W-wy, trochę się nie odnajduję, nie tak sobie wyobrażałam zamieszkanie tutaj 😦

  38. Tadeusz Markiewicz said:

    Napisałem Pani odpowiedź na mejlu

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.