Kiedy coś się nie udaje, nie jesteśmy zadowoleni. Ale po roku może okazać się, że… w sumie będzie lepiej niż w pierwotnie zakładaliśmy.

Rok temu złożyłem do budżetu obywatelskiego wniosek o sfrezowanie i ułożenie nowej nawierzchni asfaltowej w ulicy Ząbkowskiej. Sąsiedzi, którzy podpisali się pod wnioskiem, pytali: a dlaczego nie remont z chodnikiem. W sumie racja. Tu jednak chodziło o koszty. Trzeba było coś wybrać, żeby zmieścić się w limicie wyznaczonym przez Marecki Budżet Obywatelski (MBO) – albo jezdnia, albo chodnik. A ja – będąc kierowcą – wybrałem nowy asfalt na Ząbkowskiej.

Wniosek nie został jednak dopuszczony pod głosowanie. Na przeszkodzie stanęły kwestie własnościowe. Inwestycje z MBO można realizować tam, gdzie jest miasto ma pełną własność gruntu. Widocznie w Ząbkowskiej tak nie było. Oczywiście nie wiem, czy – gdyby dopuszczono wniosek – przeszedłby on w ubiegłorocznym wrześniowym głosowaniu. Pewnie jakieś widoki by na to były, biorąc pod uwagę, że w badaniach mieszkańcy Marek przede wszystkim wskazują na problemy związanie z budową lub modernizacją infrastruktury, a Ząbkowska jest uczęszczaną arterią. Tak czy owak niedosyt, po odrzuceniu wniosku do MBO, pozostał.

Ale nie ma tego „złego”, co by na dobre nie wyszło. Niedawno okazało się, że Ząbkowska będzie jednak remontowana. I to w szerszym zakresie niż we wniosku do MBO (oprócz nowej jezdni – chodniki i oświetlenie). Miejski wniosek został zakwalifikowany do rządowego dofinansowania, które „na dziś” pokrywałoby ponad 90 proc. kosztów budowlanych.

Niedawno sąsiadka, którą spotkaliśmy na spacerze, zapytała, kiedy ruszą roboty. Intuicja mi podpowiada: cierpliwości. Najpierw przetarg, potem projekt, wykrystalizowanie spraw własnościowych (pewnie ZRID) i wreszcie roboty budowlane. Zakładam, biorąc pod uwagę wszystkie procedury, że robotników na Ząbkowskiej zobaczymy w 2024 r.  Wytrzymam 🙂

Ps. Kolejny wniosek do MBO przygotowali moi najbliżsi. Ciekaw jestem, czy przejdzie przez sito i zostanie poddany pod głosowanie. Dlatego nic nie napiszę więcej, żeby nie zapeszyć.