W przypadku ustawy metropolitarnej staram się eksplorować wątki, które wypłyną pewnie nieco później. Wczoraj wspominałem o konfliktach społecznych, dziś moje myśli kieruję w stronę dochodów z PIT. Z deklaracji twórców projektu wynika, że gminy z wianuszka zachowają odrębność finansową. To oznacza, że nadal jedną z podstaw budżetu Marek będą udziały w podatku dochodowym od osób fizycznych. To jest rzecz, która w żadnym stopniu nie dotyka Kowalskiego – PIT i tak płaci (jeśli nie pracuje na czarno), samorząd czerpie z tego profity. Jest jeden warunek – musi wskazać jako miejsce zamieszkania Marki.
Po prawdopodobnym wprowadzeniu ustawy metropolitarnej motywacja do zmiany miejsca zamieszkania może zacząć spadać, zwłaszcza dla byłych warszawiaków. Myślenie może być takie – po co mam się przemeldowywać, skoro z powrotem (za sprawą ustawodawcy) jestem w Warszawie. Świeżo upieczeni mieszkańcy mogą zacząć myśleć, że jest jeden wspólny stołeczny worek, więc po co zawracać sobie głowę formalnościami? Tym trudniejsza robota przed lokalnym samorządem, by uświadamiać, że choć nowy obywatel będzie mieszkał w powiększonej Warszawie, to jednak w tej części, która potrzebuje jego udziału w PIT. Czyli mamy jeszcze jeden powód do tego, by pielęgnować odrębność i tożsamość.
Ps. Na razie ważniejsza sprawa. Rozpoczynają się konsultacje w sprawie przebudowy Alei Piłsudskiego. Więcej TUTAJ Warto być